Historia Folwarku
Dlaczego Folwark Zwierzęcy?
Zwierzęta towarzyszą naszej rodzinie od pokoleń. Odkąd pamiętam, pies w moim domu był zawsze. Ilość zwierząt zaczęła gwałtownie rosnąć od chwili, kiedy moi rodzice kupili starą plebanię w podkrakowskiej Rząsce.
Pierwszy był basset, o znanym w kynologicznym światku, przydomku Tessab. Mój ojciec, jako wytrawny myśliwy nie bardzo potrafił pogodzić się z faktem, że akurat basset. Przecież wyżeł byłby lepszy! I dlatego szybko, niejako w zastępstwie wyżła, pojawił się w domu... jamnik szorstkowłosy o kryptonimie Szajka.
A potem jeszcze jeden basset, mój ulubieniec - Vigo Wiejan. Od tego momentu, przygoda z kynologią nabrała solidnego przyśpieszenia. Okazało się, że wszystkie moje psy nie dość, że są kochane, to na dodatek bardzo piękne! Nauczyłam się z nimi pracować, co zaowocowało mnóstwem medali przywiezionych z wystaw w całym kraju. Niebawem pojawiły się w domu nowe zwierzęta - koty syjamskie. Rodzeństwo: Ptyś i Babina. Potem zamieszkała z nami miniaturowa koza - Eśka oraz jeż - Izio. Ukoronowaniem zwierzyńca było pojawienie się gniadej kobyłki o imieniu Aura (która, na szczęście, jako jedyna zamieszkała poza domem).
Wszystko to działo się w mrocznych czasach orwellowskiej rzeczywistości wczesnych lat osiemdziesiątych. Duża ilość posiadanych i kochanych przeze mnie zwierząt, w połączeniu z kultową literaturą dało FOLWARK ZWIERZĘCY - przydomek o nieco politycznym wydźwięku, co nie ukrywam - bardzo mnie cieszyło, z racji rodzinnej tradycji.
Jak w Folwarku Zwierzęcym znalazły się Rodezjany? Aaa, to już zupełnie inna historia, opisana w dziale: "Moja Ameryka"